Jak SU może walczyć z cyberprzemocą – co robić na co dzień
Cześć! Dzisiaj pogadamy o tym, jak Samorząd Uczniowski może przeciwdziałać cyberprzemocy każdego dnia. Wiem, że brzmi to poważnie, ale postaram się napisać to w sposób przystępny, z przykładami z życia i prostymi wskazówkami, żeby od razu dało się zacząć działać.
Na wstępie warto powiedzieć, że cyberprzemoc to nie tylko hejt w komentarzach – to też wykluczanie z grup czatu, rozsyłanie kompromitujących zdjęć czy udostępnianie czyichś prywatnych danych bez zgody. I każdy z nas może się z tym spotkać – w końcu większość czasu spędzamy w internecie, w social mediach czy komunikatorach. SU ma tu spore pole do popisu, bo może dotrzeć do dużej grupy ludzi i wprowadzić pewne codzienne nawyki, które pomogą to zjawisko zmniejszyć.
Pomyślcie o kilku prostych rzeczach, które da się ogarnąć bez wielkich wydatków czy formalności. Na przykład… pomysł z „Dniem bez komentarza”. Raz w miesiącu ogłaszacie, że przez cały dzień na szkolnym czacie (Messenger, Discord, WhatsApp – jak akurat korzystacie) obowiązuje zasada: zero negatywnych komentarzy i obraźliwych memów. Jeśli ktoś chce coś zrobić na żartobliwym poziomie, może napisać „OK, ale okrasić to fajnym emotikonem i nie obrażać nikogo”. Brzmi słabo? Podpatrzyliśmy to u innej szkoły i wcale nie było śmiesznie, kiedy ktoś zapomniał i dostał przypomnienie od moderatora SU: „Hej, przypominam, że dzisiaj #NoHateDay”. Po kilku takich akcjach ludzie zaczęli sami pilnować, co puszczają dalej. Prosta akcja, a w sieci zrobiło się od razu trochę spokojniej.
Drugi podstawowy krok to regularne krótkie przypominanie na lekcjach – nie tylko z okazji Dnia Bezpiecznego Internetu. Umówcie się z kilkoma nauczycielami, że raz na dwa tygodnie 2–3 minuty lekcji wychowawczej poświęcicie na krótką rozmowę: co nowego w sieci, jakie fake newsy krążą, jak reagować, kiedy widzisz, że ktoś jest atakowany. Nie musi być to długa prelekcja – wystarczy mała historyjka: „Słyszeliście, że wczoraj ktoś nagrał ucznia, jak się przewrócił na WF-ie, i wrzucił filmik na TikToka? Dostał w komentarzach masę śmieszków… Ale pamiętajcie, że później ten uczeń miał naprawdę ciężko, zebrał hejt, a nawet zaczął się bać iść na lekcje. My jemu nie pomożemy, jeśli będziemy się śmiać. Lepiej – od razu napiszcie do niego: ‘Stary, wszystko w porządku?’. Czasem taka jedna wiadomość potrafi uratować dzień.” Jeśli raz na kilka lekcji zdopingujecie nauczycieli, motywujcie ich krótką historyjką – to lepiej zapada w pamięć niż suchy komunikat o „regulaminie e-życia”.
Kolejne narzędzie: szkolna “ankieta anonimowa” w formie krótkiego formularza online (Google Forms czy inny darmowy serwis). Róbcie to raz na kwartał – pytanie typu: „Czy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy ktoś napisał o Tobie coś, co sprawiło, że czułeś/aś się źle?”, „W którą aplikację najbardziej oględnie spojrzeć: Facebook, Instagram, Snapchat, Discord, Messenger?”, „Ile razy ostatnio widziałeś śmieszne, ale poniżające memy na temat konkretnej osoby?”. Dzięki temu SU ma konkretne dane i może zrobić krótką prezentację (najlepiej z wykresem kołowym czy krótką tabelką), żeby pokazać, że cyberprzemoc nie jest tylko “czyjąś tam teorią”. Gdy uczniowie sami wypełnią ankietę, a potem zobaczą podsumowanie: “30% osób przyznało, że codziennie widzi obraźliwe komentarze pod zdjęciami” – od razu więcej osób poczuje, że warto działać.
Jeśli chodzi o działania stricte codzienne, to fajnym sposobem jest mianowanie kilku „cybermonitorów SU” (przykładowo 2–3 osoby), którzy będą od czasu do czasu przeglądać szkolne grupy na Facebooku lub fejkowe profile tworzone tylko po to, żeby wyśmiewać ludzie i przyśpieszać plotki. Nie musi to być pełny monitoring, wystarczy kilka razy w tygodniu poświęcić 10–15 minut – jeśli zobaczą, że ktoś używa wulgarnych treści, można po prostu napisać: “Hej, uważaj, taki komentarz może kogoś bardzo zaboleć. Zamiast tego spróbuj to wyjaśnić na spokojnie.” W wielu przypadkach osoba, która atakuje, nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji i wystarczy, że ktoś jej zwróci uwagę. A jeśli jest sytuacja poważniejsza, SU zbiera screeny i zgłasza do pedagoga lub jeżeli naprawdę jest groźnie, do dyrekcji. Taki jasny sygnał: “Nie przejdzie nam to bez reakcji”.
Warto też zaprzyjaźnić się z dyrekcją, żeby mieć oficjalny kanał, gdy pojawią się skrajne przypadki – w końcu SU nie ma na stałe żadnych narzędzi prawnych, ale może robić za pośrednika między uczniem a szkołą. Jeśli w grę wchodzi ujawnianie danych, tworzenie fałszywych kont czy groźby, SU zgłasza to od razu, bo często ofiary nie mają odwagi same iść na dywanik do pedagoga czy psychologa szkolnego. Wy ustawiacie po prostu procedurę: “Z każdym przypadkiem cyberprzemocy zgłaszamy się do pedagoga, a on z kolei podejmuje kroki zgodnie z regulaminem szkoły”. Trzeba o tym poinformować wszystkich i przypomnieć, żeby nikt nie bagatelizował sprawy.
Przykład z mojego życia: w zeszłym semestrze jeden z uczniów założył fejkowy profil koleżanki i zaczął rozsyłać jej prywatne zdjęcia na Snapie. Dziewczyna bała się mówić, bo wstydziła się o tym rozmawiać. SU dowiedział się dzięki anonimowej ankiecie (kilka osób zauważyło nietypową aktywność i zaznaczyło to w formularzu). My, jako cybermonitorzy, od razu skrupulatnie zrobiliśmy zrzuty ekranu, przedstawiliśmy to pedagogowi, który wdrożył procedurę interwencji. Wszystko skończyło się dobrze: ten uczeń został ukarany (dyscyplinarne upomnienie), konto usunięte, a poszkodowana dziewczyna dostała wsparcie psychologa i informację, jak się bronić, gdyby ktoś jeszcze próbował to powtórzyć. Jeśli SU zadziałałby zbyt późno, mogłoby to doprowadzić do czegoś gorszego. Pokazuje to, że szybkie reagowanie naprawdę ma sens.
Poza tym fajnie pokazywać uczniom alternatywy dla szybkich, agresywnych ripost. Zamiast „odjechać komuś ripostą”, lepiej promować zasadę STOP-ROZWIĄZANIE: “Stop – ochłoń, zastanów się, dlaczego ktoś tak napisał, czy na pewno było to skierowane w Twoją stronę, a dopiero potem szukaj konstruktywnej odpowiedzi”. Na lekcjach lub podczas krótkich spotkań SU możecie przygotować małą ściągawkę z gotowymi propozycjami:
- Opcja A: zignoruj i nie dawaj hejterowi satysfakcji.
- Opcja B: napisz coś neutralnego (np. „Przepraszam, ale nie rozumiem, dlaczego to napisałeś/aś”).
- Opcja C: zwróć się do szkolnego psychologa, jeśli masz wątpliwości, co dalej robić.
Jeśli uda Wam się pokazać, że nie zawsze trzeba włączać się w kłótnie, a można obrócić sytuację na swoją korzyść lub po prostu odpuścić, sporo osób weźmie to do serca. Czasem najtrudniej jest po prostu przeczekać atak i nie dać się sprowokować – SU może tu być przykładem, że da się i bez „wracania” wybrnąć z sytuacji.
Kiedy już wprowadzicie wszystkie powyższe działania, dobrze jest zorganizować raz na semestr mały „maraton dobrych praktyk” – krótkie stoisko na przerwie, gdzie SU rozdaje ulotki „Jak reagować na hejt?”, „Co zrobić, gdy widzisz cyberprzemoc?”. Możecie tam dać kilka konkretnych numerów do pedagoga, psychologa czy lokalnej infolinii antyprzemocowej. Zwykle wystarczy 5–10 minut przerwy, żeby uczniowie podeszli, wzięli ulotkę, a Wy zdążycie im powiedzieć w uproszczeniu: „W razie problemu – jesteśmy tutaj, piszcie na szkolnego maila SU albo na Insta, odpowiemy”. Taka dostępna pomoc potrafi zdziałać cuda.
Na koniec pamiętajcie, że największą bronią przeciwko cyberprzemocy jest edukacja i świadomość – im więcej osób wie, co to jest, jakie są procedury i jak reagować, tym mniejsza szansa, że ktoś będzie się czuł bezkarny. Działajcie razem: uczniowie i SU w jednym teamie, bo wspólna odpowiedzialność naprawdę procentuje.
Trzymajcie się i powodzenia w walce z cyberprzemocą na co dzień! Jeśli macie pytania, piszcie – chętnie podzielę się jeszcze materiałami, które u nas się sprawdziły.
Responses