Czego nauczyłem się o polityce lokalnej, działając w Młodzieżowej Radzie?
Kiedy pierwszy raz usłyszałem „polityka lokalna”, to w głowie miałem coś w stylu: „czyli dorośli w garniturach gadają o budżecie i drogach”. Brzmiało… nudno. Ale po dołączeniu do Młodzieżowej Rady zrozumiałem, że to coś zupełnie innego, dużo bliższego niż myślałem. I że to dotyczy też mnie – ucznia, mieszkańca miasta, człowieka, który po prostu chce, żeby wokół było trochę lepiej.
Największy przełom nastąpił, kiedy zobaczyłem, jak wygląda współpraca z dorosłymi radnymi i urzędnikami. Oni naprawdę nas słuchają – nie zawsze się zgadzamy, wiadomo, ale nie jesteśmy tam tylko „dla ozdoby”. Kiedy przychodziliśmy z pomysłem na wydarzenie albo na poprawę jakiejś przestrzeni w mieście, nagle okazywało się, że trzeba przejść przez całą „procedurę”: zgłosić, uzasadnić, czasem przekonać parę osób, które mają inne zdanie. I to była najlepsza lekcja polityki lokalnej – że nie wszystko dzieje się od razu, że trzeba się nagadać, czasem poczekać, czasem pogodzić się z odmową, ale że można coś ruszyć.
Nauczyłem się też, że polityka lokalna to nie tylko decyzje „z góry”. To też rozmowy z ludźmi – z mieszkańcami, uczniami, znajomymi z osiedla. Pytanie ich, co by zmienili, co im przeszkadza, czego im brakuje. I nagle sam zacząłem patrzeć na swoje miasto inaczej – nie tylko jako miejsce, gdzie chodzę do szkoły i na kebaba, ale jako przestrzeń, którą można realnie współtworzyć.
Zrozumiałem też, że kompromis to nie porażka. Że jeśli mój pomysł nie przeszedł w 100%, ale chociaż część została wdrożona – to też jest sukces. A czasem właśnie to „dogadanie się w połowie drogi” sprawia, że rozwiązania są lepsze dla wszystkich.
No i jeszcze jedno – że polityka lokalna może być naprawdę ludzka. Bez wielkiej polityki, bez kłótni z telewizji. Tylko konkretne działania dla konkretnych ludzi. Plac zabaw, ławki, mural, warsztaty – to są decyzje, które zapadają tu i teraz. I to właśnie pokazała mi Młodzieżowa Rada – że my też możemy mieć wpływ. Nawet jeśli mamy 16 czy 17 lat.
Więc jeśli ktoś mówi, że polityka to tylko wielkie słowa i kłótnie – ja mam inne zdanie. Bo widziałem, jak to działa od środka. I wiem, że to może być naprawdę wartościowe. Szczególnie wtedy, gdy robi się to z pasją i chęcią zmieniania czegoś na lepsze.
Responses