Czy demokracja działa w małej skali? Refleksje z pracy w samorządzie

Czy demokracja działa w małej skali? Refleksje z pracy w samorządzie

Zanim dołączyłem do samorządu uczniowskiego i Młodzieżowej Rady Miasta, słowo „demokracja” brzmiało dla mnie jak coś z lekcji WOS-u – trochę daleko od rzeczywistości. Wybory, głosowania, uchwały… Brzmi poważnie, ale czy ma to cokolwiek wspólnego z codziennym życiem w szkole albo z tym, co możemy zrobić jako młodzi? No właśnie – wydawało mi się, że niewiele.

A potem przyszedł pierwszy rok w samorządzie. I wtedy zobaczyłem, jak wygląda demokracja w wersji „mini” – czyli u nas, w szkole, w mieście, wśród młodych.

Najpierw były wybory. Takie prawdziwe: plakaty, kampania, przemowy, głosowanie. I to już pokazało mi coś ważnego – że ludzie chcą mieć wybór, ale jeszcze bardziej chcą wiedzieć, na co głosują. Musiałem się nauczyć mówić jasno i konkretnie. Żadne tam „będziemy działać dla dobra uczniów”, tylko konkret: „chcemy organizować turnieje, walczyć o lepszy dostęp do psychologa i zrobić coś z nudnymi przerwami”. I to działało.

Później przyszła praca zespołowa – czyli to, co w demokracji jest chyba najtrudniejsze. Bo jak zebrać 10 osób z różnymi pomysłami, charakterami i energią – i dojść z nimi do wspólnej decyzji? O, tu było dużo nauki. Głosowania, burze mózgów, niekończące się dyskusje. Ale właśnie dzięki temu zaczęło do mnie docierać, że demokracja nie polega na tym, że zawsze wygrywa mój pomysł. Czasem trzeba odpuścić, czasem pójść na kompromis, czasem wesprzeć coś, w co sam do końca nie wierzyłem, ale widziałem, że dla innych to ważne.

No i jeszcze jedno – odpowiedzialność. Bo kiedy już przegłosowaliśmy jakiś projekt, to nie było „dobra, to się samo zrobi”. Trzeba było zakasać rękawy i działać. I wtedy poczułem, że demokracja to nie tylko głosowanie – to też konsekwencje decyzji. Jak coś nie wyszło – to nasza sprawa. Jak wyszło – tym lepiej. Ale zawsze wspólnie.

Zdarzały się też trudne momenty. Ktoś był niezadowolony z decyzji, ktoś poczuł się pominięty, ktoś miał wrażenie, że jego głos się nie liczy. I wtedy przypominałem sobie, że demokracja to nie system idealny. Ale to system, który daje szansę. Szansę, żeby się wypowiedzieć, zostać wysłuchanym, zmienić coś.

Czy demokracja działa w małej skali? Moim zdaniem – jak najbardziej. Może nie zawsze idealnie, może nie od razu. Ale działa. Bo daje przestrzeń na różne głosy. Pokazuje, że nawet jako młodzi możemy decydować, wpływać, mieć realny udział w tym, co się dzieje.

I chyba najważniejsze: demokracja w małej skali uczy, że nasze zdanie ma znaczenie. Że warto się angażować. Bo jeśli my nie zabierzemy głosu – ktoś zrobi to za nas. A wtedy nie ma co się dziwić, że nic się nie zmienia.

Więc tak – demokracja działa. W klasie, w szkole, w mieście. Trzeba tylko dać jej szansę.

Related Articles

Responses

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *