Jak skutecznie przekonywać dorosłych do pomysłów młodzieży?

Na początku mojej działalności w Młodzieżowej Radzie myślałem, że wystarczy mieć fajny pomysł, żeby dorośli od razu powiedzieli: „Super, działamy!”. No cóż… szybko się przekonałem, że to tak nie działa. Czasem nasze pomysły, chociaż świetne w naszej głowie, spotykały się z: „To się nie da”, „Nie ma na to środków”, „To nie jest priorytet”. I wtedy pojawiło się pytanie – jak właściwie przekonać dorosłych, że głos młodzieży ma sens?

Zacząłem od jednej prostej rzeczy: przygotowania. Nie da się iść z pomysłem na „robimy festiwal młodzieżowy!” bez żadnych konkretów. Trzeba mieć chociaż zarys – co, gdzie, kiedy, ile to może kosztować, kto pomoże. Kiedy dorosły widzi, że nie mówisz tylko „bo byłoby fajnie”, ale masz plan, łatwiej mu zaufać. Oni często patrzą praktycznie – i słusznie. Więc zacząłem pokazywać, że nie tylko marzę, ale też wiem, jak to zrobić.

Druga rzecz – pokazywanie, co oni z tego mają. To nie jest wyrachowanie, to po prostu empatia. Jak rozmawiałem z dyrekcją albo urzędnikami, nie mówiłem tylko: „bo młodzież chce”. Mówiłem: „to podniesie zaangażowanie uczniów”, „to pozytywnie wpłynie na wizerunek szkoły/miasta”, „to może być wydarzenie, które pokaże, że młodzi mają głos”. Dorośli chcą wiedzieć, że to, w co się angażują, ma sens nie tylko dla nas, ale i dla nich.

No i jeszcze szacunek w rozmowie. Serio, czasem wystarczy nie iść z nastawieniem „wy i tak nic nie rozumiecie”, tylko potraktować ich jako partnerów. Kiedy ja pokazałem, że zależy mi na wspólnym działaniu – bez atakowania, bez narzekania – to rozmowy szły o wiele lepiej. Nawet jak coś nie wychodziło, to było: „pomyślmy razem, jak to zrobić inaczej”.

Czasem też dobrze działało pokazanie przykładów – że w innej szkole albo mieście coś podobnego już wyszło. Wtedy trudniej powiedzieć „to się nie uda”, skoro komuś już się udało. A czasem trzeba po prostu… być cierpliwym. Serio. Niektóre pomysły wracały na stół kilka razy, zanim zostały zaakceptowane. Ale warto było czekać.

No i najważniejsze – nie bać się mówić. Nawet jeśli czujesz tremę. Nawet jeśli masz wrażenie, że twój głos się nie liczy. Bo jak my, młodzi, nie będziemy mówić głośno o tym, co dla nas ważne – to skąd dorośli mają to wiedzieć?

Dziś wiem, że da się przekonywać dorosłych. Ale trzeba to robić mądrze – z pomysłem, szacunkiem i wiarą w to, co się mówi. Bo jeśli my sami wierzymy w swój projekt, to dużo łatwiej przekonać do niego innych. Nawet tych w garniturach 😉

Related Articles

Responses

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *