Jak znaleźć równowagę między szkołą, życiem prywatnym a działalnością w samorządzie uczniowskim?
Na początku wszystko wydawało się łatwe – parę zebrań w miesiącu, jakieś wydarzenie do ogarnięcia, szybka grafika na Instagrama… luz. Ale potem przyszły sprawdziany, kartkówki, próby do apelu, a w międzyczasie jeszcze trzeba było odpisać znajomym, zobaczyć się z rodziną i spróbować mieć chociaż chwilę tylko dla siebie. W pewnym momencie poczułem, że zaczynam się trochę gubić – niby robię wszystko, ale nic nie robię porządnie. I wtedy zacząłem szukać sposobu na złapanie równowagi.
Pierwsza rzecz, którą sobie uświadomiłem, to to, że nie muszę robić wszystkiego sam. W samorządzie mamy przecież zespół – ludzie są po to, żebyśmy się wspierali, a nie żeby jedna osoba ogarniała wszystko od A do Z. Kiedy zacząłem dzielić się obowiązkami, od razu zrobiło się lżej. A przy okazji zrozumiałem, że nie chodzi o perfekcję, tylko o to, żeby coś się zadziało i miało sens.
Druga sprawa to planowanie. Wiem, brzmi nudno, ale serio – kalendarz (nawet ten w telefonie) uratował mi nie raz skórę. Kiedy wiem, że w czwartek mam spotkanie samorządu, to nie zostawiam nauki na ostatnią chwilę. Staram się ogarniać rzeczy wcześniej, nawet jeśli oznacza to rezygnację z godzinki scrollowania TikToka. Bo dzięki temu potem mam czas i na szkołę, i na chill z przyjaciółmi, i na samorządowe akcje.
No i trzecia rzecz – nie zapominać o sobie. Łatwo wkręcić się w tryb działania non stop: szkoła, samorząd, dom, znowu szkoła… Ale prawda jest taka, że jak człowiek się nie zatrzyma, to zaczyna się wypalać. Dlatego teraz daję sobie zgodę na odpuszczenie – czasem nie zrobię plakatu od razu, tylko dopiero jutro. Albo nie wezmę udziału w każdym evencie, bo potrzebuję wolnej soboty, żeby po prostu posiedzieć i nic nie robić.
Złapanie balansu między szkołą, życiem prywatnym a samorządem to nie jest coś, co wychodzi od razu. To raczej proces – trochę prób i błędów, kilka nieprzespanych nocy, ale też dużo satysfakcji, gdy coś się uda i wiem, że dałem radę, nie gubiąc przy tym samego siebie.
Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z samorządem i boisz się, że to za dużo – spokojnie. Z czasem nauczysz się wybierać to, co najważniejsze, i dbać o swoje granice. I wtedy wszystko zacznie się układać.
Responses